Wewnętrzny krytyk, czyli o rzucaniu sobie kłód pod nogi
Dwa tygodnie temu zostałam magistrem dziennikarstwa i komunikacji społecznej! Cieszę się i jestem z siebie bardzo dumna. Wykonałam kawał dobrej roboty!
Dwa tygodnie temu zostałam magistrem dziennikarstwa i komunikacji społecznej! Cieszę się i jestem z siebie bardzo dumna. Wykonałam kawał dobrej roboty!
Jeszcze nie teraz. Jeszcze za wcześnie. Najpierw trzeba uzbierać na mieszkanie i samochód, zapracować na pozycję w pracy, rozwinąć karierę, spłacić kredyty, w międzyczasie odnowić to, co zdążyło się zużyć, zmienić auto na lepsze, wybudować większy dom, potroić liczbę zer na koncie, poczekać, aż dzieci dorosną, i załatwić wiele innych, niecierpiących zwłoki Szalenie Ważnych Spraw. Nie, to zdecydowanie nie jest dobry czas na spełnianie marzeń. Ten moment dopiero nastąpi. Kiedyś. Na pewno.
Jakiś czas temu mój znajomy słysząc, że przeciwstawiam się dyskryminacji homoseksualistów, wykrzyknął z niechęcią: „Jak możesz mówić takie rzeczy?! Ty, która czcisz pamięć powstańców warszawskich i żołnierzy wyklętych??!”. Później, przy innej dyskusji, ktoś powiedział mi: „Przecież skoro jesteś z równouprawnieniem osób LGBT, to nie możesz równocześnie popierać likwidacji KRUS i przywilejów górniczych! To jest niezgodne z lewicowym światopoglądem”. Niedawno usłyszałam również, że jestem antypolska, bo pochylam się nad losem ginących uchodźców.
– Kobiety są takie nieciekawe – marudził mój znajomy wychylając kolejny kufel piwa. – Oczywiście poza tobą – dodał dyplomatycznie, jednak bez większego przekonania. – Jak to jest, że choć codziennie kontaktuję się z mnóstwem ludzi, nie mogę trafić na osobę, która by mnie zaciekawiła?!
Stawiam przed Kasią duże lustro i proszę: „opisz mi swoje odbicie”. Obraz, który moja klientka maluje słowami, ma się nijak do tego, co widzę. Patrzę na młodą, zgrabną kobietę o wielkich błękitnych oczach podkreślonych regularną linią brwi. A słyszę o pulchnej przysadzistej piegusce, której wyblakłe tęczówki przesłania krzaczasta gęstwina a’ la Józef Piłsudski. „Kto się zainteresuje taką brzydulą? Nikt…” – Kasia podsumowuje ze smutkiem.