Jeszcze nie teraz. Jeszcze za wcześnie. Najpierw trzeba uzbierać na mieszkanie i samochód, zapracować na pozycję w pracy, rozwinąć karierę, spłacić kredyty, w międzyczasie odnowić to, co zdążyło się zużyć, zmienić auto na lepsze, wybudować większy dom, potroić liczbę zer na koncie, poczekać, aż dzieci dorosną, i załatwić wiele innych, niecierpiących zwłoki Szalenie Ważnych Spraw. Nie, to zdecydowanie nie jest dobry czas na spełnianie marzeń. Ten moment dopiero nastąpi. Kiedyś. Na pewno.
Zaczekaj! Czy naprawdę jesteś tego pewien? A jeżeli dzisiaj jest ostatnim dniem Twojego życia? A jeśli jutro nadejdzie śmierć? Wiem, że to mało prawdopodobne, ale spróbuj postawić się przez chwilę w takiej sytuacji:
Jak się czujesz będąc u kresu? Czego z tej perspektywy doświadczasz?
Czy masz poczucie spełnienia?
Czy żyłeś tak, jak chciałeś?
Czy zadbałeś o to, co najważniejsze? Czy w ogóle dałeś sobie szansę, by to odkryć?
Co przegapiłeś?
Czego zaniechałeś?
Jakie szanse przekreśliłeś?
Z jakich pragnień zrezygnowałeś?
W jakich sprawach się bezsensownie spalałeś?
Czego nie odważyłeś się spróbować?
Co odłożyłeś na później i już nigdy do tego nie wróciłeś?
A wreszcie – gdybyś mógł zacząć życie jeszcze raz – co zrobiłbyś inaczej?
To tylko myślowy eksperyment – odetchniesz z ulgą. Dodasz, że śmierć jest tak odległą perspektywą, że nie warto zaprzątać sobie nią głowy. A jednak jesteś w błędzie. Nie masz bowiem pewności, ile czasu Ci jeszcze zostało. Może kilkadziesiąt lat (daj Boże!), może rok, a może kilka tygodni. Taka jest rzeczywistość i nic na to nie poradzisz.
I nie mówię tego po to, by odbierać Ci dobry nastrój, paraliżować strachem czy pogrążać w depresyjnych myślach. Mówię to z nadzieją, że zaczniesz żyć w taki sposób, by w ostatniej minucie, tuż przed zgaśnięciem, z uśmiechem na ustach zanucić jak Sinatra: „I did it my way”…
Aleksandra Hulewska
Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.