• Strona główna
  • Mapa strony

Blog

Okruchy dnia

Okruchy dnia

Napisała Aleksandra Hulewska 07 czerwiec 2014   /   W kategorii: Blog

Niedawno przypomniałam sobie przejmujący film o tym tytule. W ostatniej scenie Lewis – nowy właściciel brytyjskiej posiadłości (Ch. Reeve) rozmawia z pracującym tam od kilkudziesięciu lat kamerdynerem – Stevensem (A. Hopkins):

„Mam przed oczami moją pierwszą wizytę tutaj – wspomina Lewis. – To było tuż przed wybuchem II Wojny Światowej. Właściciel zamku gościł u siebie wiele ważnych osób: dyplomatów, ministrów, szpiegów… Ważyły się losy Europy. Pamiętam, jak w trakcie uroczystej kolacji na oczach wszystkich zaatakowałem przedstawiciela faszystowskich Niemiec. Ile było we mnie wtedy emocji, pasji i żarliwości! Dla mnie to była walka na śmierć i życie, mimo że pojedynek toczył się tylko na słowa. Wojna wisiała wówczas w powietrzu; i w Europie, i w sali jadalnej... Byłeś przy tym Stevens. Powiedz, jak zapamiętałeś tamto starcie?”

W tym momencie oko kamery pada na nieprzeniknioną twarz kamerdynera. Ten przez dłuższą chwilę milczy, a ja z zapartym tchem czekam na pasjonującą opowieść o wydarzeniach rozgrywających w posiadłości latem 1939 roku. Przeczuwam, że Stevens, jako doskonały obserwator, może mieć wiele do powiedzenia. Świetnie wyczuwa ludzi, ich emocje, potrzeby i oczekiwania. Wie, kiedy jego panu jest zimno i należy otulić go pledem, a kiedy trzeba mu podać szklankę schłodzonej lemoniady. Wie, które osoby można posadzić obok siebie przy stole, a kogo z kim rozdzielić, bo mają napięte relacje. Stevensowi nie umyka żaden szczegół: wyraz oczu, ton głosu czy subtelna gra mięśni twarzy. To w dużej mierze dlatego jest idealnym kamerdynerem.

Czekam w coraz większym napięciu. Jestem pewna, że warto czekać. To ostatnie minuty filmu, muszą więc paść ważne słowa. Coś, co poruszy mnie do szpiku kości. Odkryje głęboko skrywaną tajemnicę. Rzuci nowe światło na historię posiadłości, na uczestników tamtego spotkania lub na nowego właściciela zamku. Wiem, że niezależnie od tego, co to będzie, wywrze na mnie ogromny wpływ.

I nie mylę się. Odpowiedź Stevensa jest jak cios zadany między oczy. Mocny, precyzyjny, bez znieczulenia. Kamerdyner odpowiada bowiem w końcu: „Przykro mi, ale nie słyszałem, o czym Panowie wtedy rozmawiali. Byłem zajęty podawaniem do stołu”.

***

A Ty? Żyjesz czy podajesz do stołu?

 

 

Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.