- Czy jest różnica między tym, jak zachowujecie się prywatnie, a tym jacy jesteście wśród ludzi? – spytałam studentów na wykładzie nt. autoprezentacji.
- Oczywiście, że tak – rozległy się głosy. – Różnica jest ogromna.
- A na czym ona polega? – dociekałam.
- Wychodząc do innych bardziej się kontrolujemy. Dbamy o wizerunek. Staramy się wypaść jak najlepiej. – padały odpowiedzi. – Nie pozwalamy sobie na tyle spontaniczności i swobody, ile sobie dajemy, kiedy jest sami.
- Chcecie powiedzieć, że będąc wśród ludzi ograniczacie samych siebie? Że nie jesteście naturalni? – podsumowałam.
- Tak właśnie jest – studenci odpowiedzieli zgodnie – Odgrywamy role, zakładamy maski, nie ujawniamy wszystkiego, co myślimy i czujemy…
- Ale po co to wszystko? – drążyłam – Czemu powstrzymujecie się od bycia sobą?
- Ze strachu
- Strachu? Przed czym?
- Boimy się, na przykład, że kiedy pokażemy prawdziwych siebie, to inni poczują się nami rozczarowani – padały odpowiedzi. – Albo że nas wyśmieją. Albo że się od nas odsuną, nie będą chcieli dłużej się z nami zadawać…
- Innymi słowy powstrzymujecie się przed pełnym wyrażaniem siebie z obawy, że tacy, jacy jesteście, nie zostaniecie zaakceptowani?
- Tak właśnie – zrobiło się smutno i ponuro. – Nikt nie chce zostać odrzucony…
Na te słowa rozejrzałam się po sali wykładowej, spojrzałam każdemu studentowi w oczy i powiedziałam:
- A jeżeli się mylisz? A jeżeli świat jest gotów zaakceptować Cię takiego, jakim jesteś?
Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.