Dzisiaj nie będzie łatwo. Nie będę głaskać Cię po głowie, przytulać i mówić, jak bardzo Ci współczuję… Od Lyndy Osborne, znakomitej angielskiej psychoterapeutki, nauczyłam się, że psychoterapia to naprzemienne: wspieranie klienta i stawianie mu wyzwań. Samo wsparcie, choć dodaje otuchy, nie tworzy warunków do rozwoju. Od czasu do czasu trzeba potrząsnąć drugą osobą i skonfrontować ją z trudną dla niej rzeczywistością. Dziś będę więc konfrontująca, licząc się z tym, że to, co napiszę, może Ci się nie spodobać, a nawet wzbudzić Twoją złość. Mimo wszystko – zaryzykuję.
Post ten dedykuję Tobie i wszystkim innym kobietom, które na przestrzeni lat przychodziły do mnie z następującą sprawą: „Czuję się bardzo samotna. Problem w tym, że nie ma na świecie fajnych (dojrzałych, odpowiedzialnych, inteligentnych, zaradnych, mądrych, silnych i jednocześnie wrażliwych itd.itd.itd.) mężczyzn. Dlatego męczę się w pojedynkę”. Potem zazwyczaj padały gorzkie słowa o Piotrusiach Panach, maminsynkach, kobieciarzach, słodkich draniach, seksualnych napaleńcach i wielu, wielu innych, niegodnych zainteresowania przedstawicielach rodzaju męskiego. Nie bagatelizuję tego. Sama znam kilku czterdziestolatków trzymających się maminej spódnicy czy małych chłopców w dyrektorskich garniturach. To się zdarza. Wśród kobiet też znajdziemy osoby emocjonalnie niedojrzałe. Jednak nie w tym rzecz.
Rzecz w tym, że kobiety, definiując problem w opisany wyżej sposób, sytuują go na zewnątrz siebie. I tym samym – z jednej strony – wpędzają się w poczucie bezradności oraz przekonanie o braku wpływu na zaistniałą sytuację. Z drugiej zaś strony – zwalniają się z odpowiedzialności za własne położenie (co pozwala im koncentrować się na narzekaniu, a nie na konstruktywnym, wymagającym wysiłku działaniu).
Jeśli więc jesteś jedną z tych osób, które czują się samotne i jednocześnie źródeł swojej samotności upatrują w niewystarczającej liczbie „fajnych” mężczyzn, chcę postawić przed Tobą wyzwanie. Jak uprzedzałam, nie będzie łatwo. Jednocześnie mam nadzieję, że zbudowałyśmy na tyle stabilną, opartą na zaufaniu relację, że – mimo trudności – zechcesz przeczytać do końca to, co za chwilę napiszę. Będzie to przypowieść o kobiecie i mędrcu. Gotowa na wyzwanie? Do dzieła:
„Kobieta i mędrzec”
Pewnego do mędrca przyszła zrozpaczona kobieta: „Od lat szukam mężczyzny, który by sprostał moim wymaganiom, i – niestety – wciąż nie znajduję. Błagam, powiedz mi, gdzie mogę znaleźć wartościowego partnera?”. Mistrz zapytał: „A jakiego mężczyzny szukasz?”. Kobieta wyliczyła jednym tchem: „Mądrego, silnego, zaradnego, szlachetnego, ciepłego, kochającego, wrażliwego, odważnego, pogodnego… no i pięknego”. Starzec odpowiedział: „Jestem pewien, że znajdziesz go bez trudu. Pełno takich chodzi po świecie”. Zdumiona kobieta zawołała: „Cooo?! Jak to możliwe??? Przecież ja do tej pory nie spotkałam ani jednego?!”. Mędrzec odparł jej na to: „Nie miałaś szans. Ale dzisiaj zdradzę ci stuprocentowy sposób na to, żeby go spotkać. Musisz mi tylko obiecać, że z niego skorzystasz, choć będzie cię to kosztować dużo trudu”. Kobieta przyrzekła bez wahania: „Tak! Obiecuję! Nie boję się trudnej drogi. To, co robiłam do tej pory, też było trudne i na dodatek bezowocne. Zdradź mi więc, proszę, co mam robić?”. „Mądra odpowiedź” – pochwalił ją starzec, a następnie wyjawił swoją tajemnicę: „Jeśli chcesz spotkać mężczyznę obdarzonego tak hojnie cnotami, które wymieniłaś, to… najpierw musisz rozwinąć je wszystkie w sobie. Gdy to się stanie, gwarantuję ci, że wtedy spotkasz odpowiedniego partnera. Złoto ciągnie do złota, a żelazo do żelaza – nie zapominaj o tym nigdy” (za: W. Eichelberger, 2012).
I jak? Żyjesz? Jeśli tak, to jestem pewna, że znasz już kierunek. Będę mocno trzymać kciuki, byś wytrwała na tej niełatwej drodze rozwoju i samorealizacji. Obiecuję, że będę Cię na niej wspierać. Wzmacniać w wytrwałości, dodawać otuchy. Gdy upadniesz, pomogę Ci się podnieść. Kiedy zapłaczesz, otrę łzy. Od czasu do czasu spodziewaj się jednak ode mnie konfrontacji, choćby takiej jak w dzisiejszym poście. Bo – jak zwykła mawiać Lynda Osborne – rozwój może przebiegać tylko tam, gdzie zapewniona jest równowaga pomiędzy wsparciem a wyzwaniem. Zadbam więc o to, by nie zabrakło i jednego, i drugiego :) .
Trzymaj się ciepło, powodzenia!
Aleksandra Hulewska
Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.