Witam,
mam ponad 30 lat i 10 miesięcy temu poznałam aktualnego partnera. Wiem, że spotkałam osobę wartą każdego poświęcenia, kogoś z kim chcę się zestarzeć. To cudowna, empatyczna, troskliwa osoba.
Od początku wiedziałam, że przeszedł koszmarne chwile - jego dwie poprzednie partnerki zmarły. Wiedziałam, że ktoś po takich przejściach będzie miał jakieś problemy emocjonalne. Wydawało mi się, że jestem na to przygotowana. Od ostatniej śmierci minęły prawie 3 lata, a mimo tego widzę, że dla niego to nie jest przeszłość. Obwinia się o obie śmierci, mówi "kocham ją" i używa czasu teraźniejszego, ma problemy z bezsennością, odczuwa "bezsens, zmęczenie życiem".
Rozmowa na ten temat jest zawsze trudna i bolesna. Kiedy wpada w zły nastrój odsuwa się, zatapia w przeszłości. Znajduję jakieś zdjęcia, pamiątki. Próbuję to zrozumieć ale ciężko ciągle natykać się na jakieś ślady przeszłości, słuchać o tym, że jest "związany emocjonalnie" z kimś kto zmarł prawie 3 lata temu. Staram się to jakoś pomijać, przemilczać ale nie jest to łatwe.
Nie wiem jak pomóc żeby nie dodawać cierpień ani jemu ani sobie. Czy należy rozmawiać o przeszłości czy wręcz przeciwnie? Czy jestem w stanie jakoś pomóc czy raczej wymaga to pomocy specjalisty? A jeśli tak to kto właściwie powinien z niej skorzystać - ja czy on? Czy to normalne, że sytuacja jest dla mnie taka trudna - czy można być w ogóle zazdrosnym o uczucia wobec osoby zmarłej czy to przejaw egoizmu? Czy to normalne, że stan żałoby trwa tak długo? Czy jest szansa, że sytuacja się zmieni i czy mogę/mam prawo na to w ogóle liczyć?
Pozdrawiam,
Zofia
Czytaj