Nieśmiałość – czyli o dziewczynce chowającej się pod wieszakiem na ubrania
Czy nieśmiałość i brak pewności siebie to to samo?
Dzień dobry,
od pewnego czasu śledzę Pani stronę na fb i tutaj, a w tym właśnie momencie czytam Pani książkę nt. asertywności i mam takie pytanie.... czy nieśmiałość wyklucza pewność siebie?
Ja np. jestem osobą dość nieśmiałą, a pewność siebie i poczucie własnej wartości dopiero zaczynam w sobie kształtować. I już w pewnym stopniu jestem pewna siebie, tzn. wiem już mniej więcej czego chce, gdzie są moje granice, jakie wyznaje wartości itp. Przy tym jednak nadal jestem nieśmiała (ale nie jakoś chorobliwie). Nie epatuje więc pewnością siebie, ale chyba raczej pewną rezerwą, może nawet chłodem, bo jednak mam swoje obawy gdzieś tam głęboko. Jednocześnie sama np. wolę kontakt z osobami nieśmiałymi, albo może nie nadmiernie okazującymi pewność siebie. Wydaję mi się też, że takie osoby mają w sobie więcej wdzięku, nie są takie narzucające się.
W Pani książce czytam właśnie rozdział o mowie ciała i faktycznie jest ona istotna, ponieważ moja chyba nie wykazuje zbytnio pewności siebie i bywa, że ludzie przez to zakładają, że można mi narzucić swoją wolę. Wtedy jednak natrafiają na mur;) Staram się wtedy jasno wyrażać swoje oczekiwania, potrzeby. Myślę więc, że mowa ciała może być też w pewnym stopniu myląca. Nie zawsze fasada jest zgrana z tym, co w środku i nie jest to chyba maska. Ja po prostu nie czuję potrzeby epatowania sobą:)
Agnieszka
Pesymizm i bezsilność
Witam,
od dłuższego czasu, około miesiąca moje zachowanie w stosunku do ludzi bardzo się zmieniło. Często chce mi się płakać, łatwo się denerwuję, nie chcę mi się rozmawiać z innymi i zawracać im głowy swoimi problemami. Do tej pory byłam osobą raczej spokojną, zamkniętą w sobie, a nawet nieśmiałą. W tej chwili bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi, rozzłościć. Myślę też często, że nic dobrego mnie w już życiu nie czeka, że moje życie jest bez sensu, bo i tak wszystko robię źle. Moi bliscy mają do mnie pretensje, że tak się zachowuję. Nie mogę więc liczyć na ich wsparcie. Myślałam nawet o wizycie u lekarza, ale boję się, że skierują mnie na oddział psychiatryczny i ludzie zaczną patrzeć i nazywać mnie wariatką. Moi znajomi dostrzegli we mnie zmiany. Mówią, że stałam się wybuchowa, zła i że powinnam pójść do psychiatry. Ja boję się psychiatry, ale też bardzo potrzebuję zwierzyć się komuś ze swoich problemów. Nie wiem co mam robić. Bardzo Panią proszę o pomoc i poradę.
Pozdrawiam.