Gdy zostaje naruszona nasza przestrzeń fizyczna, nie mamy wątpliwości, że możemy się bronić. Gdy jednak jest atakowane nasze terytorium psychologiczne, zdecydowanie rzadziej mówimy: „stop”. By skutecznie bronić się przed inwazją, po pierwsze trzeba umieć ją rozpoznać. A to nie zawsze jest łatwe biorąc pod uwagę, jak wiele różnorodnych form może przybrać ingerencja. Dzisiaj chcę opowiedzieć o niektórych jej rodzajach:
1. Presja – czyli wymuszanie na nas działań, na które nie mamy ochoty, dokonywane albo poprzez bezpośrednie naciski, albo przez mniej jawną manipulację („Dopóki nie zjesz, nie wstaniesz od stołu”; „Jeśli tego nie zrobisz, będzie mi bardzo przykro” itp.).
2. Fakty dokonane – tj. stawianie nas w obliczu wydarzeń, na które nie wyrazilibyśmy zgody mając wybór („Zjadłem Twoje drugie śniadanie. Chyba nie masz nic przeciwko temu?”, „Byliśmy niedaleko i wpadliśmy na pomysł, że u Was przenocujemy. Odbierzcie nas z dworca”).
3. Diagnozowanie – tzn. interpretowanie naszych zachowań, określanie cech osobowości itp., choć o to nie prosimy („Twoje pretensje to klasyczny przejaw neurotyzmu”, „Pewnie niełatwo Ci żyć biorąc pod uwagę Twoje narcystyczne skłonności, prawda?”).
4. Inwigilacja – tj. potajemne ingerowanie w nasze życie osobiste, np. czytanie prywatnej korespondencji, podsłuchiwanie rozmów, włamywanie się na nasze konta na portalach społecznościowych itp. („Jako żona mam prawo znać hasło do Twojej skrzynki mailowej”).
5. Nadopiekuńczość – czyli wyręczanie nas, chronienie przed niewygodą, ostrzeganie przed błędami itp. podejmowane na wyrost i wbrew naszej woli. Tu mieści się także udzielanie zbędnych rad – wbrew naszym potrzebom, nierzadko pod pretekstem życzliwości („Nie chciałbym się wtrącać, ale moim zdaniem będzie o wiele lepiej, jeśli zrobisz to tak…”).
6. Kontrola – m.in. wypytywanie o to, gdzie jesteśmy, co i z kim robimy; wymaganie, byśmy się telefonicznie meldowali, natychmiast odpisywali na sms-y, maile itp. Działania kontrolujące są dość często skrywane pod płaszczykiem troski i chęci zadbania o nasze bezpieczeństwo („Dlaczego miałaś wyłączony telefon, przecież wiesz, że się o Ciebie martwię?”).
7. Inwazja komunikacyjna – czyli wszelkie działania ograniczające nam swobodę wypowiedzi w postaci przerywania, zagłuszania, wchodzenia nam w słowo, kończenia za nas zdań itp. („Nie kończ! Dobrze wiem, co masz na myśli".)
8. Niedyskrecja – tj. zadawanie nam zbyt intymnych pytań i/lub ujawnianie innym ludziom osobistych informacji na nasz temat, chociaż się na to nie zgadzamy („Jako Twoi rodzice mamy prawo wrzucać wszystkie Twoje zdjęcia na Facebook'a”).
9. Atak werbalny – czyli wszelkie formy agresji słownej („Ty kretynie!”, „Jesteś kompletną idiotką”).
10. Przytłaczanie sobą – traktowanie nas niczym kontener na własne emocje, wrażenia, spostrzeżenia, wątpliwości, problemy, historyjki z życia, anegdoty i wspomnienia itd. Zalewanie nas nieprzerwanym potokiem słów, bez względu na to, czy mamy ochotę słuchać, czy nie („Wiem, że się śpieszysz, jeszcze tylko opowiem Ci o…”).
Jak widać, wspólnym mianownikiem wszystkich zachowań ingerujących jest lekceważenie drugiego człowieka. Intruz atakuje, narusza, wkracza itp. nie biorąc pod uwagę tego, czego druga osoba chce, a czego nie chce, na co się zgadza, a na co nie. Liczą się wyłącznie jego potrzeby, oczekiwania i żądania. Inni są środkami do celu.
Takie instrumentalne podejście do kontaktów międzyludzkich smuci mnie, a najczęściej irytuje i zniechęca. Dlatego konsekwentnie unikam wchodzenia w bliższe relacje z osobami, które nie szanują moich granic. Życie jest za krótkie, by spędzać je z toksycznymi ludźmi.
A jak jest u Ciebie? Czy dostrzegasz sytuacje, w których inni dokonują inwazji na Twoje terytorium psychologiczne? Pozwalasz bezkarnie naruszać Twoją przestrzeń, czy jednak stajesz do jej obrony? A może... to Ty jesteś intruzem?
Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.