Koniec września spędziłam w Krakowie, gdzie uczestniczyłyśmy z koleżanką w kongresie naukowym. Każdy dzień rozpoczynałyśmy identycznie – od zamówienia taksówki, która zabierała nas spod hotelu i zawoziła na miejsce obrad. Bodaj drugiego dnia konferencji, po tym gdy jak zwykle poprosiłam kierowcę, by zawiózł nas na ulicę Syrokomli, wymamrotałam pod nosem:
- Ja w zasadzie nie wiem, kim był Syrokomla.
- Ja też nie – odparła koleżanka. I z nutką zawstydzenia w głosie dodała – Nie wiem i nie jestem z tego dumna…
Ten niepozorny „taksówkowy epizod” zastanowił mnie. Dlaczego nie jest mi wstyd z tego powodu, że nie wiem, kim był Syrokomla? Dlaczego nie czuję zażenowania, odpowiadając „nie wiem” na pytania typu: „Znasz tego i tego?”, „Czytałaś to i to?”, „Słyszałaś tych i tamtych?” – myślałam po powrocie z kongresu.
Tak. Przyznaję. Nie wiem, kim był Syrokomla. Oprócz tego nie pamiętam wzoru wodorotlenku azotu i nie wymienię wszystkich pierwiastków z tablicy Mendelejewa. Nie zreferuję przebiegu wojny trzydziestoletniej. Nie rozwiążę równania z dwiema niewiadomymi. Nie przypomnę sobie różnic między układem pokarmowym gadów, płazów i ssaków; i nie omówię cyklu Krebsa. Nie znam wszystkich laureatów literackiego Nobla. Nie wiem, co znaczy „infamia”. Nigdy nie skończyłam czytać Ulissessa Joyce’a, ponieważ niemiłosiernie mnie nudził. Być może powinnam czuć wstyd z tego powodu. A jednak nie czuję.
Kto wie? Może właśnie pada mit o wszechstronnie wykształconej doktoryzowanej psychoterapeutce – skarbnicy wiedzy, od której wiele można się nauczyć. Być może w opinii niektórych zostanę ignorantką Cóż… Liczę się z tym, że część osób mogę w tej chwili rozczarować. Dla mnie ważne jest jednak to, że nie rozczarowuję samej siebie. A tak bym się czuła, gdybym traciła czas i energię na pogoń za wzorcem z Sèvres, którym nigdy nie byłam, nie jestem i będę. Byłoby mi smutno żyjąc ze świadomością, że czytam/oglądam/słucham/zwiedzam/itd. to, co nie budzi mojego zainteresowania. Tylko i wyłącznie po to, by wydać się innym mądrzejszą, ciekawszą i bardziej atrakcyjną, niż w rzeczywistości jestem. Życie jest za krótkie, by trwonić je na kreowanie fałszywego obrazu siebie. I dlatego - zamiast studiować życiorys Syrokomli - po raz trzydziesty ósmy obejrzę „Stawkę większą niż życie”.
Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.