Idę długim, wąskim korytarzem. Czy jestem w szkole? W szpitalu? W biurze? A może jakimś urzędzie? Mętne światło uniemożliwia mi zidentyfikowanie pomieszczenia. Gdy oczy przyzwyczajają się do półmroku, orientuję się, że po korytarzu przemieszczają jeszcze inni ludzie.
Jako pierwszą mijam dziewczynę o falujących złocistych włosach. Kocimi ruchami ledwie osłoniętych ud, zalotnym trzepotaniem rzęs i dźwięcznym chichotem pragnie zdobyć uwagę każdego spotkanego mężczyzny.
Tuż za nią wytwornie kroczy bardzo elegancka dama. Ma na sobie markowy kostium, a do niego gustownie dobrane dodatki. „Należy mi się podziw i szacunek” – zdaje się komunikować otoczeniu. Kiedy spogląda z na frywolną blondynkę, kąciki jej starannie pomalowanych ust zastygają w grymasie pogardy.
Kobieta taksuje mnie wzrokiem. Rozkojarzona poczuciem, że w wytartych jeansach i bawełnianym t-shircie wyglądam niestosownie, w ostatniej chwili odskakuję od taranującego wszystkich osiłka. Jego potężne bicepsy i marsowe spojrzenie nie pozostawiają złudzeń, że nie należy wchodzić mu w drogę. Przysuwam się bliżej ściany i jednocześnie przyspieszam kroku. Z siłaczem lepiej nie zadzierać.
Zza pleców atlety wyłania się uśmiechnięty mężczyzna w średnim wieku. Ni stąd ni zowąd zwraca się do mnie z pytaniem, jak mógłby mi pomóc. Zaskoczona odmawiam. W tym momencie nie potrzebuję niczyjego wsparcia. Mężczyzna oddala się i jednocześnie nie ustaje w poszukiwaniach osoby, dzięki której będzie mógł mógłby wypełnić swoją misję.
Przemierzając kolejne metry korytarza spotykam jeszcze młodzieńca pogrążonego w lekturze „Ulissesa” Joyce’a. Moją uwagę zwraca coś nienaturalnego w postawie czytelnika. Chłopak trzyma książkę w taki sposób, by nikomu z przechodniów nie umknęło, jak ambitną literaturą jest zainteresowany.
Tuż przy wyjściu zatrzymuje mnie człowiek o wyglądzie biznesmena i wręcza swoją wizytówkę. Z zaciekawieniem zerkam na karteczkę. Pierwszy raz w życiu widzę tak wiele stanowisk i tytułów zgromadzonych na niedużej, wizytówkowej powierzchni. Nie podlega dyskusji, że mój spacer wieńczy spotkanie z kimś bardzo wpływowym i ważnym.
……
a gdyby tak
na jeden dzień
wszyscy przestali się bać?
a gdyby tak
na jeden dzień
odrzucić z twarzy fałsz?
a gdyby tak
na jeden dzień
ożyło „tak – tak, nie – nie”?
a gdyby tak
na jeden dzień
odsłonić się, dostrzec Cię
Aleksandra Hulewska
Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.