Dziś przypomniałam sobie film inspirowany doświadczeniami noblisty Johna Nasha Jr. Ten wybitny matematyk przez większość życia zmagał się ze schizofrenią paranoidalną.
W "Pięknym umyśle" najbardziej porusza mnie niezłomna postawa bohatera w walce o zachowanie własnej wizji świata. Zawsze, gdy przypominam sobie sceny z przymusowego poddawania Nasha leczeniu, zastanawiam się nad zasadnością tego rodzaju działań. Czy tzw. zdrowi umysłowo ludzie (cokolwiek to znaczy) mają prawo narzucać "chorym" własne wyobrażenie o szczęśliwym życiu? A może świat urojeń - mimo ujemnych konsekwencji - jest dla schizofreników komfortowy, by nie powiedzieć: szczęśliwy? Czy mamy prawo do decydowania o kształcie życia ludzi postrzegających rzeczywistość inaczej niż większość z nas? A jeśli pomoc, którą otrzymują wbrew swojej woli, jest aktem przemocy i skrajnego braku empatii?
Dlaczego walczymy z dyskryminacją osób wywodzących się z odmiennych kultur i regionów świata, a nie zauważamy "przymusowego nawracania na naszą realistyczną wiarę" tych, których rzeczywistość jest zbudowana z urojeń? Te i wiele innych pytań stawiam sobie zawsze, gdy spotykam się z osobami zdiagnozowanymi jako schizofrenicy. "Lot nad kukułczym gniazdem" czy "K-PAX" jedynie potęgują moje wątpliwości...
Aleksandra Hulewska
Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.