Bardzo lubię stawiać moim studentom wyzwania. Tym razem zapytałam grupę przyszłych nauczycieli:
- „Przychodzi do was uczeń i zwierza się, że zmarła mu matka. Co – jako wychowawcy – robicie w tej sytuacji?”
Z sali posypały się pomysły:
- „Mówię mu, że bardzo mi przykro”, „Składam mu kondolencję i zwalniam z lekcji”, „Informuję, że może na mnie liczyć”, „Przytulam go”, „Pocieszam”, „Okazuję współczucie”.
Kiedy już wysłuchałam wszystkich – podobnych do siebie – odpowiedzi, odparłam z typową dla siebie przewrotnością:
- „Chcecie wiedzieć, jak na to wszystko reaguje wasz podopieczny?”
- „Pewnie, że tak! Jak??”
- „Czuję ogromną ulgę. Matka znęcała się nade mną fizycznie i psychicznie. Cieszę się, że w moim życiu wreszcie nastanie spokój – taka jest jego odpowiedź”.
Kilkanaście par szeroko otwartych oczu przez jakiś czas wpatrywało się we mnie w osłupieniu. A potem długo rozmawialiśmy o różnicy między pomaganiem w sposób, który nam wydaje się najbardziej odpowiedni, a wspieraniem drugiej osoby tak, jak ona tego w danej chwili potrzebuje.
Egotyzm to nie to samo, co empatia – tego chciałam nauczyć studentów na naszym ostatnim wykładzie. Mam nadzieję, że się udało.
Aleksandra Hulewska
Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.