• Strona główna
  • Mapa strony

Blog

Płomień odwagi. Zaduszki 2016

Płomień odwagi. Zaduszki 2016

Napisała Aleksandra Hulewska 13 listopad 2016   /   W kategorii: Blog

Druga połowa XIX wieku, zabór rosyjski, malutka wieś niedaleko dzisiejszej granicy z Białorusią. Rytm życia odmierzają pory roku. Żniwa, wykopki, młócka, orka, siew… W tygodniu praca, w niedzielę msza święta i – jeśli zostało trochę grosza – kufel piwa w pobliskiej gospodzie.

Każdy wypełnia przypisaną mu w dniu narodzin rolę. Męża, ojca, katolika, harującego na swoich kilku morgach chłopa. Nie daj Boże, by się z tego wyłamać. Biada temu, kto odważy się pójść pod prąd. Społeczność czuwa, wnikliwie obserwuje, surowo ukarze wszelkich odszczepieńców. Jak u Reymonta.

Pewnego razu najbogatszy gospodarz we wsi zakochuje się w prześlicznej, młodszej od niego dwadzieścia wiosen pannie. Jej rodzice są zachwyceni, bez wahania zgadzają się na ślub. Przerażona dziewczyna próbuje protestować, jednak opiekunowie pozostają nieugięci. Ma poślubić tego, kogo starsi przeznaczyli jej na męża. Tak nakazuje tradycja.

Ostatnią nadzieję niosą przeszkody natury formalnej. Dziewczyna jest niepełnoletnia, za młoda na sakrament. Ale i na to znajduje się sposób. Przekupiony ksiądz fałszuje metrykę przyszłej panny młodej. Ceremonia dochodzi więc do skutku.

Mężczyzna nie posiada się ze szczęścia. Nie wie, że serce kobiety należy do innego. To z tamtym wiązała swoje życiowe plany i marzenia. I za tamtego wyszłaby za mąż, gdyby nie wola rodziców.

Dziewczyna trwa w nieszczęśliwym związku jeszcze przez kilka lat. A gdy dorasta, podejmuje heroiczną decyzję. Porzuca męża i zaczyna życie z ukochanym. Na kocią łapę! Sto pięćdziesiąt lat temu! Jakby tego było mało, występuje z kościoła katolickiego. Nie potrafi zapomnieć krzywdy, którą wyrządził jej sprzedajny ksiądz. Kolejny skandal!

Mąż wpada w rozpacz. Nie zgadza się na rozwód. Żyje nadzieją, że żona ostatecznie opamięta się i wróci. Po kilku latach mężczyzna zapada na gruźlicę. Wyjeżdża na leczenie do Włoch i tam umiera. Młoda wdowa może wreszcie poślubić miłość swojego życia. Kochankowie pobierają się.

...

Dziś – sto pięćdziesiąt lat od tamtych wydarzeń – wiele się mówi o wolności, samorealizacji i spełnieniu. Na listach bestsellerów królują poradniki zalecające „obudzenie w sobie olbrzyma” czy „thinking outside the box”. Sztaby specjalistów oferują wsparcie na drodze do zmiany. Wystarczy chcieć. Wystarczy zrobić pierwszy krok.

Mimo to wielu z nas boi się wychylić. Wybieramy życie pod dyktando zaszczepionych nam w umysłach zasad, powinności i zakazów. Na samą myśl o wyjściu na spotkanie swoich najgłębszych pragnień wpadamy w atak paniki. Nie, nie chcemy patrzeć w tamtą stronę! Nie zgadzamy się, by cokolwiek podważyło status quo. W imię spokoju i pozornej wygody porzucamy sny o odwadze. I tylko czasem dopada nas ta dziwna, niewyjaśniona tęsknota… Czy chce nam coś powiedzieć…?

Cicho sza!

A tam, w niewielkiej wiosce na Podlasiu, w czasach, gdy – pod groźbą wykluczenia – wszyscy wierzyli w to samo, żyli i umierali tak samo, prosta chłopka bez wykształcenia postawiła wszystko na jedną kartę. Wbrew przykazaniom kościelnym, surowej społeczności, bogactwu męża i zdrowemu rozsądkowi – odważyła się pójść za głosem serca. Czyż to nie bohaterstwo?

Tamta kobieta to moja prababcia.

Myślę dziś o Niej z dumą i wzruszeniem. Niech spoczywa w pokoju.

 

Aleksandra Hulewska

Wrocław, 2 listopada 2016

Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.