O czym mówić, jakie tematy poruszyć w rozmowie, by zyskać sympatię drugiej osoby?” – zapytali mnie studenci na ostatnim wykładzie z komunikacji interpersonalnej. „A jak myślicie?” – odbiłam piłeczkę. W odpowiedzi usłyszałam, że trzeba gromadzić zabawne wydarzenia, anegdoty, historie z własnego życia i zabawiać nimi rozmówcę. Poza tym, warto być na bieżąco z premierami książek, filmów, wystaw i innych kulturalnych wydarzeń i ciekawie je relacjonować. Dobrym pomysłem jest komentowanie aktualnych wydarzeń politycznych, gospodarczych i społecznych – wykazywanie się wiedzą w tym zakresie. Niezłe efekty powinno przynieść także opowiadanie o swoim hobby, o muzyce, gotowaniu, podróżach… Słuchacze rozkręcili się podrzucając coraz atrakcyjniejsze tematy do przedstawienia.
Byłam wstrząśnięta. Wszystkie studenckie propozycje opierały się na założeniu, że zainteresowanie i sympatię drugiego człowieka zyskuje się poprzez zasypywanie go informacjami! „Im ciekawiej będę nadawać, tym większą mam szansę na to, że mnie polubią” – tak można by w skrócie streścić tę koncepcję. Żaden student nie zastanowił się nad tym, jakie są potrzeby osoby, z którą próbuje nawiązać kontakt. Czego ewentualnie chce posłuchać i czy w ogóle chce słuchać? Czy sama ma coś do powiedzenia? Jak pragnie spędzić wspólny czas? Druga strona (o której przychylność i sympatię przecież chodzi) jest w tym ujęciu sprowadzona do roli biernego słuchacza. Ma być odbiornikiem mającym przyswoić to, co aktualnie jest nadawane. Nic więcej.
„Czy siebie słyszycie?? – spytałam nie kryjąc emocji. – Jaki model międzyludzkiego kontaktu wyłania się z waszych słów?” Młodzi ludzie nie rozumieli, ciągnęłam więc dalej – „Postawcie się, proszę, w pozycji waszych rozmówców. Wejdźcie na moment w ich skórę. Czy spotkanie, w którym macie pełnić funkcję odbiorcy rozmaitych opowieści, anegdot, historii, komentarzy, relacji itp.itd… jest dla was satysfakcjonujące? Czy właśnie tego – tj. zarzucania was informacjami – oczekujecie od inspirującego kontaktu? Czy naprawdę ilość i jakość przekazywanych rozmówcę treści decyduje o tym, że chcecie się do niego zbliżyć i że zaczynacie go lubić?” Z każdym moim pytaniem, a na sali robiło się coraz ciszej. Gdy wszyscy zamilkli, przeczytałam fragment mojego ulubionego wiersza:
„Słuchaj
Gdy proszę, byś mnie wysłuchał,
a ty zaczynasz udzielać mi rad,
nie robisz tego, o co cię proszę.
Gdy proszę, byś mnie wysłuchał,
a ty zaczynasz mówić mi dlaczego powinienem czuć się inaczej,
depczesz moje uczucia.
Kiedy proszę, byś mnie wysłuchał,
a ty myślisz, że musisz zrobić coś by rozwiązać mój problem,
sprawiasz mi zawód, choć może wydawać się to dziwne.
Posłuchaj!
Wszystko, o co cię proszę, to żebyś mnie słuchał,
nie udzielał mi rad ani nic nie robił… tylko słuchał.
Porada kosztuje niewiele.
Za 25 centów, cenę jednej gazety, udzielą ci jej Dear Abby i Billy Graham.
A ja poradzę sobie sam. Nie jestem bezradny.
Może trochę brak mi odwagi, może trochę się waham, ale nie jestem bezradny (...).
Pewnie, dlatego czasami działa modlitwa,
ponieważ Bóg milczy i nie udziela rad,
ani nie próbuje niczego naprawiać.
On tylko słucha i pozwala ci wszystko rozwiązać samodzielnie.
Proszę, więc, tylko mnie wysłuchaj.
A jeśli zechcesz mówić, poczekaj chwilę na swoją kolej -
teraz ja wysłucham ciebie.
(Autor Nieznany)”
Aleksandra Hulewska
Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.