Upłynął rok, od kiedy zrezygnowałam z jedzenia mięsa. Co prawda czołowe miejsca na liście moich kulinarnych zachcianek zawsze zajmowały potrawy jarskie, jednak od czasu do czasu lubiłam się uraczyć dobrze wysmażonym schabowym, okraszonymi słoninką pierogami, bigosem z dodatkiem dziczyzny, grillowaną karkówką, nie mówiąc już o kaszance – takiej prosto z pieca, jaką robili moi dziadkowie, mmm.... palce lizać!
Moja decyzja nie jest efektem wpisywania się popularny ostatnio trend bycia „eko” i „fit”. Nie jest też podyktowana względami zdrowotnymi. Nie stoją za nią żadne przekonania religijne ani potrzeba wsparcia któregokolwiek lobby. Zdecydowałam się zostać wegetarianką, by choć w ten sposób – będący kroplą w morzu potrzeb – nie przykładać ręki do bestialskiego traktowania zwierząt przez człowieka.
Sprzeciwiam się: 1) „fabrykom” mięsa, mleka i jaj, w których zwierzęta gospodarskie są nieludzko przetrzymywane, okrutnie eksploatowane i bestialsko zabijane, 2) hodowaniu zwierząt dla zaspokojenia kaprysów takich, jak futro, biżuteria, pies modnej rasy itp., 3) gotowaniu żywcem, np. owoców morza, co w niektórych kręgach uchodzi za wyraz dobrego smaku, 4) trzymaniu zwierząt w klatkach i na łańcuchach, 5) transportowaniu zwierząt w zagrażających ich zdrowiu i życiu warunkach, 6) wykorzystywaniu zwierząt dla rozrywki - w cyrkach, ogrodach zoologicznych, delfinariach itp., 7) prowadzeniu eksperymentów na zwierzętach w imię „rozwoju nauki” i „dla dobra człowieka”, 8) oraz wielu innym formom znęcania się nad zwierzętami, które długo by wyliczać.
Wzbiera we mnie smutek i złość, gdy uświadamiam sobie, jak bardzo oburzamy się na holokaust i inne akty ludobójstwa, w tym samym czasie milcząco aprobując jeszcze większe zbrodnie wobec naszych zwierzęcych braci.
Ponieważ nachalna indoktrynacja nie jest w moim stylu, nie będę napastować mięsożerców i nadgorliwie ich nawracać na wegetariańską wiarę. Zmiany, o których marzę, postanowiłam zacząć od siebie, choć oczywiście mam nadzieję, że swoją postawą zainspiruję choć jedną osobę. Nierzadko ważne cywilizacyjne przemiany zaczynały się od małych, ale za to konsekwentnie stawianych, kroków. Gdyby więc każdy z nas zrobił ten jeden mały krok – na przykład w postaci bezmięsnego dnia w miesiącu – to razem moglibyśmy uczynić dla zwierząt coś naprawdę wielkiego. Spróbujemy?
Aleksandra Hulewska
Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.