• Strona główna
  • Mapa strony

Blog

Siła etykiety

Siła etykiety

Napisała Aleksandra Hulewska 11 maj 2014   /   W kategorii: Blog

Wydarzenie, o którym chcę Wam dziś opowiedzieć, było w zamyśle kawałem mającym rozkręcić studencką imprezę. Jak się później okazało, w sposób znaczący wpłynęło na moje dalsze życie. A było to tak:

W latach  gdy studiowałam psychologię, mój kuzyn Sebastian pracował w fabryce win. Nie była to bynajmniej winnica na południu Francji, ale polska wytwórnia „wina marki wino”. Od czasu do czasu kuzyn wpadał w odwiedziny do mnie i do Basi, z którą mieszkałam w akademiku. Kiedy pewnego razu zapowiedział, że znów się do nas wybiera, poprosiłyśmy, by przywiózł nam na spróbowanie butelkę najtańszego sikacza.

Po otwarciu wina, ostra woń siarki zwaliła nas z nóg. Nie byliśmy w stanie przełknąć choćby naparstka. I już, już płyn miał wylądować w zlewie, gdy w głowie zaświtał mi szatański pomysł. „Przelejmy wino do tej butelki, poczęstujmy nimi dzisiejszych gości i zobaczmy, jak będą się krzywić” – zaproponowałam wyjmując z szafki flaszkę po pewnym wykwintnym i bardzo drogim trunku. Basia i Sebastian przyklasnęli mi z entuzjazmem. Wiem, wiem, to nie było fair wobec uczestników planowanego spotkania, ale – umówmy się – nie był to najcięższy grzech, jaki popełniłam w życiu.

Kiedy zaproszone osoby pojawiły się w akademiku, kuzyn z namaszczeniem rozlał wino do kieliszków. Bardzo dbał przy tym o to, by nikomu nie umknęła etykieta na butelce. „Za chwilę prawda wyjdzie na jaw” – pomyślałam czując siarczany odór, który spowił całe pomieszczenie. Goście wzięli do ust pierwszy łyk i…? „Pycha” – rozległy się głosy. „Znakomite wino. Czy mogę prosić o dolewkę?”. – wtórowały im kolejne. Butelka została opróżniona do samego końca, na co z Basią i Sebastianem patrzyliśmy w osłupieniu.

Od tamtej pory robię wszystko, by nie kierować się w życiu etykietami: tytułami naukowymi, stanowiskami, naszywkami z logo znanych marek, uznanymi nazwiskami itd. itd. Zamiast tego zaglądam wgłąb siebie i pytam: „Czego w tej chwili doświadczam? Co czuję? Jakie są moje subiektywne spostrzeżenia i wrażenia? Czy jest to przyjemność, radość i zachwyt, czy może nuda, przykrość lub znużenie?” I dopiero kiedy znajduję odpowiedź, decyduję o tym, co dalej - zgadzam się lub odrzucam zasłyszaną opinię, kontynuuję albo przerywam podjętą aktywność, zakolegowuję się bądź nie z napotkaną osobą. I tak dalej. Uważam, że życie jest za krótkie, by trwonić je na grę pozorów i samooszukiwanie. Dlatego nie pozwalam poić się sikaczem, nawet jeśli sprawia wrażenie najszlachetniejszego wina z Bordeaux. Ciebie namawiam do tego samego, przecież "nie wszystko złoto, co się świeci", prawda?

 

 

Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.

Więcej w tej kategorii:
« Samoakceptacja Wyzwolenie »