Jedna z moich klientek powiedziała ostatnio: „Kiedy pierwszy raz tutaj przyszłam, miałam nadzieję, że machniesz czarodziejską różyczką i wszystkie moje problemy cudownie się rozwiążą. Dziś widzę, że to były złudzenia. Cudów nie ma – nie jesteś dobrą wróżką”.
Miała rację. Cudów nie ma. Choć wiele osób przychodząc do mnie ma nadzieję na cud. Idealizując mnie odsuwają od siebie niewygodną myśl, że nikt (włącznie ze mną) nie uratuje ich, nie zbawi, nie zmieni ich życia. Że nic się nie wydarzy, jeśli nie podejmą trudu pracy nad sobą. Niektórzy do tego stopnia nie chcą zgodzić się na moją zwyczajność, że – kiedy orientują się, że terapia nie jest rodzajem cudownego eliksiru – rezygnują z niej i kontynuują poszukiwania „guru”. Czy go ostatecznie znajdują? Być może. Ja guru nie jestem, dlatego rozwiewam wszystkie kierowane w moją stronę nierealistyczne oczekiwania i projekcje.
Pojawia się więc pytanie: kim zatem jestem i jaka jest moja rola w procesie terapii? Niedawno powiedziałam innej klientce: „Jestem takim samym człowiekiem, jak Ty, który boryka się z tymi samymi dramatami życia, jak Twoje. Nie wiem wszystkiego i nie znam odpowiedzi na każde pytanie. Jestem natomiast kimś, kto potrafi szukać. I to, co mogę zrobić, to wesprzeć Cię w Twoich własnych poszukiwaniach”.
Tak to na dzisiaj czuję.
Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.