Pytanie
Dzień dobry,
niedługo zaczynam studia i chcę zmienić w sobie coś, co chodzi za mną od wielu lat. Jestem strasznie nijaka, bezbarwna... Rozmawiając z ludźmi uciekam wzrokiem, a mój głos staje się strasznie cichy. Nie wiem co zrobić. Nie chcę znikać w tłumie, pochylając głowę za każdym razem, gdy ktoś obok mnie przechodzi. Nie jestem przebojowa, a właśnie taka chciałabym być.
W wakacje planuję kilka zmian wyglądu typu delikatna zmiana koloru włosów itp., ale mam wrażenie, że to wiele nie zmieni. Chcę zmienić siebie całą, swoją osobowość tak, by inni to zauważyli. Jedyne słowa jakimi ludzie z zewnątrz mnie oceniają to "sympatyczna" i "skromna". Co zrobić, by przestać być bezbarwną?
Chciałabym odważnie iść przez życie, czerpiąc z niego garściami, ale potrzebuję konkretnych wskazówek, jak to zrobić. Pomoże mi Pani? Byłabym niezmiernie wdzięczna za poradę.
Dziękuję i pozdrawiam.
Odpowiedź
Dzień dobry,
pisze Pani, że „chce odważnie iść przez życie i czerpać z niego pełnymi garściami”. Wspaniale. W tej sytuacji zachęcam Panią do zamiany w/w twierdzenia na pytanie: „Co dokładnie oznacza odważne podróżowanie przez życie i czerpanie z niego pełnymi garściami?”
Znam ludzi, którzy są bardzo zadowoleni ze swojego życia, choć nie brylują w towarzystwie i utrzymują kontakty z wąskim gronem zaprzyjaźnionych osób. Znam także i takich, którzy nie byliby w swoim żywiole, gdyby nie otaczało ich wielu ludzi, nie rozwijali dużej liczby przedsięwzięć, nie uczestniczyli w licznych projektach itd. Znam wreszcie i takich, którzy przez wiele lat próbowali zmieniać siebie na siłę. Chcieli wbrew „swej naturze” dopasować się do wyobrażeń i fantazji na temat tego, jacy powinni być. Niektórzy z tych ostatnich osiągnęli nawet sukces. Zmienili wygląd, wytrenowali „odpowiednią” mowę ciała, ukończyli kierunki studiów pasujące do „idealnego wzorca siebie”. Problem polega na tym, że oddalili się od swojego prawdziwego „Ja” tak daleko, że przestali czerpać radość z życia. Przestali być szczęśliwi, mimo że zmiany, które wprowadzili, miały w zamyśle przybliżyć ich do szczęścia.
W mojej opinii droga do szczęścia prowadzi w kierunku samego siebie (swoich autentycznych potrzeb, postaw, pragnień itd.), nie zaś – w stronę kreowania sztucznych bytów.
Oczywiście nie jestem przeciwna drobnym „korektom kosmetycznym”, które mogą poprawić nam nastrój. Zmiana uczesania, ubioru czy niektórych elementów mowy ciała może być bardzo pomocna i dodawać nam pewności siebie. Jest jednak ważne, by wprowadzając zmiany wizerunkowe zachować spójność z tym, kim jesteśmy, nie zaś – jak napisałam wcześniej – brnąć w sztuczność i fałsz.
Podsumowując, w pierwszej kolejności zachęcam Panią do uczciwego udzielenia sobie odpowiedzi na m.in. następujące pytania: „Kim jestem?”, „Czego pragnę”, „Czym dla mnie jest szczęśliwe życie?”, a także - „Czy gdyby przestało mi zależeć na ocenie innych ludzi, chciałabym cokolwiek w sobie zmienić?”. Dopiero potem, w drugiej kolejności, radzę Pani zajrzeć do dobrych poradników na temat komunikacji niewerbalnej, nieśmiałości (np. autorstwa Zimbardo), wybrać się na trening autoprezentacji itp.
Z najlepszymi pozdrowieniami,
Aleksandra Hulewska